Odpływamy około 9.00 rano, kutrem rybackim. Nie obyło się bez mini problemów: kapitan za blisko podpłynął do brzegu lub my byliśmy za ciężcy i stateczek siadł na mieliźnie. Maksymalnie obciążyliśmy tył statku, w ruch poszedł bosak i cała wstecz! Po paru minutach rejs się rozpoczął.
Kuter obsługiwało miłe małżeństwo z Ust - Barguzin. Przygotowali dla nas śniadanie: dżem, grzanki, herbatka.
Bajkał był spokojny do momentu wpłynięcia w zatokę Barguzińską - godzina 13.45. Nie rzucało nazbyt bardzo i obyło się bez wymiocin. Dopłynęliśmy około godziny 17.00.
Ust-Barguzin to właściwie większa wioska, o asfalt ciężko, kilka sklepów ( w jednym było wszystko od tłoków silnikowych, przez farby do włosów po GPS-y). Udajemy się do siedziby Zabajkalsiego Parku Narodowego w celu załatwienie jakiegoś transportu do Glinki. Dostajemy mapkę miasta, adresy ludzi zajmujących się przewozem oraz mapkę półwyspu z naniesionym szlakiem na Górę Glinkę.
Pytamy patrol milicji o adres pewnego przewoźnika i okazuje się, że jeden ze stróżów prawa może nas zawieźć do Glinki za 2000 rubli od grupy. Zgadzamy się. Pakujemy manatki, czekamy na prom i ruszamy niezwykle wyboistą drogą do Glinki. Jak się okazuje dobrze, że jedziemy z milicjantem. Dzień pobytu w parku kosztuje 50 rubli/os. nasz kierowca mówi, że jesteśmy jego rodziną i wjeżdżamy za darmo.